4 sty 2010

Do braci ateistów

W lutym 2009 w "Znakach czasu" ukazał się artykuł "Do braci ateistów" Chciałbym go skomentować.

Artykuł „Pułapka ateizmu” wywołał niemały odzew ze strony ateistów. Krytykę, z jaką się spotkałem, można sprowadzić do trojakiej argumentacji: 1) Jestem nieukiem i dlatego wierzę w Boga. Ludziom wykształconym religia nie jest potrzebna. Wystarczy nauka. 2) Ludzie sami z siebie wiedzą, co jest złe, a co dobre. Bóg nie jest potrzebny, aby ludzi oświecać. 3) Poglądów podważających ateizm nie wolno głosić nawet w czasopismach religijnych, gdyż obraża to delikatne uczucia ateistów. A autora ukarać.


Czytałem argumenty ateistów co do tego artykułu (można je znaleźć w internecie) i nie wiem, czy autor jest idiotą czy specjalnie przeinacza argumenty ateistów. Ale poczekajmy dalej.

Religia nie jest potrzebna, wystarczy nauka
[...] Nikt też nie jest w stanie opanować zmieniającej się wiedzy naukowej i „żyć w zgodzie z nią”. Kto, licząc, pamięta o twierdzeniach limitacyjnych Gödla? Kto, mówiąc, pamięta o skolemizacji języka? Kto, zakochując się, pamięta o gospodarce hormonalnej swojego organizmu? Czy profesor języka staro-cerkiewno-słowiańskiego wie coś na temat radioastronomii, a radioastronom o historii partyzantki na Lubelszczyźnie?


Argument autora jest tak głupi jak sam autor :) Po pierwsze: w ateizmie nie chodzi o to aby żyć zgodnie z nauką (to pogląd raczej racjonalizmu światopoglądowego, a nie ateizmu). Ateista to osoba, która nie wierzy w Boga. Może być osobą oświeconą, może też nie skończyć nawet podstawówki. Może być geniuszem, może też być chora psychicznie. Może żyć według nauki, ale nie musi.
Nie wiem do końca też co oznacza "żyć zgodnie z nauką". Może to oznaczać na przykład, że na pierwszym miejscu w swoim życiu stawiamy naukę, a nie boga. Znam ateistów, którzy zgodnie z tą definicją nie "żyją zgodnie z nauką". Są tacy którzy na pierwszym miejscu stawiają rodzinę, miłość, przyjaźń.
Można również "życie zgodnie z nauką" rozumieć wciskanie nauki w każdy element swojego życia. Taka osoba na przykład dopasowuje śniadanie do potrzeb swojego organizmu (tyle potrzebuję białka, a tyle węglowodanych). Jeśli tak to rozumiemy to ja jestem przykładem takiego ateisty, który nie "żyje zgodnie z nauką".
W ateiźmie nikt nie mówi Ci co masz robić. Mówienie zatem, że ateista jest taki a taki jest bezsensu. Jak to ładnie powiedział Fry (patrz poprzednia notka) o ile o modelarzu możemy powiedzieć wiele rzeczy (człowiek z pasją, spokojny, konsekwentny...) o tyle o "amodelarzu" nie możemy nic powiedzieć. Może to być człowiek z pasją, ale nie musi, może być spokojny ale nie musi itd. Po prostu nie jest modelarzem.
Teraz przejdę do argumentu autora :) otóż autor w całym swoim tekście używa bardzo skomplikowanych wyrażeń "limitacja Godla", "skolemizacja języka" itp. Ale niestety w ogóle nie rozumie tych wyrażeń. Nie istnieje coś takiego jak "limitacja Godla". Autorowi chodziło chyba o "Twierdzenie o niezupełności Godla". I słusznie, że nikt nie pamięta o tym twierdzeniu kiedy liczy - to twierdzenie tego nie dotyczy. Jeśli chodzi o skolemizacje języka to słusznie, że nikt o nim nie pamięta kiedy z kimś rozmawia. Owszem - skolemizacja dotyczy języka... ale informatycznego (matematycznego) i polega na tym, że pozwala nam na opuszczenie kwantyfikatorów (http://pl.wikipedia.org/wiki/Skolemizacja).
Jeśli chodzi o radioastronomii i partyzantce to być może fakt - radioastronom nie wie nic o historii partyzantki... ale od czego są książki? Gdy tylko taka wiedza będzie mu potrzebna to sięgnie po książkę któregoś z historyków.
A Ci, którzy jeszcze nie widzą dlaczego ten argument autora jest bezsensowny niech odpowiedzą sobie na pytanie: Kto, licząc, pamięta o Bogu? Kto, mówiąc, pamięta o Bogu? Kto, zakochując się, pamięta o dogmacie niepokalanego poczęcia Matki Boskiej?

aką filozofię konsekwentnie rozwija wyrastający na papieża ateizmu profesor Richard Dawkins. Przyjrzyjmy się zatem jej bliżej. Zanim zdążył popełnić kabotyńskie i pełne logicznych błędów dziełko Bóg urojony,


Sformułowanie "papież ateizmu" jest bardzo nie na miejscu. W przeciwieństwie do teistów ateiści nie mają nikogo kto mówi im co mają robić. Każdy ateista postępuje według swojego własnego przekonania.
Kabotyńskie (kolejne trudne słowo - pewnie znalezione w słowniku) i pełne logicznych błędów? Jakiś przykład błędu? Nie? Jakiś gołosłowny ten autor.
Dalej autor próbuje wejść na teren nauki, ale robi to bardzo nie udolnie.

Geny są wieczne. Kiedyś istniały samodzielnie, ale konkurencja zmusiła je do chowania się w zbudowanych przez siebie maszynach przetrwania. Zbudowane i zaprogramowane przez geny maszyny, np. ludzie, pełnią podrzędną rolę w materialistycznej filozofii Dawkinsa, są wehikułami przetrwania dla genów, do tego umierającymi, podczas gdy geny są nieśmiertelne.


Po pierwsze geny nie są wieczne. Wie o tym średnio oczytany czternastolatek. Trudno też mi powiedzieć czy pierwsze były geny czy żywe organizmy... a może jeszcze coś innego? Skąd autor tego tekstu wie co było pierwsze? Chyba ma kontakty "z tym na górze" :) Nauka przede wszystkim pragnie poznać prawdę. Prawda przede wszystkim - jakakolwiek by nie była. Wydaje się, że niektóre osoby boją się tej prawdy. Przez wieki człowiek uważał się za wybrańca. Mamy wizję geocentryczną budowy wszechświata (wszystko krąży wokół Ziemi). Mamy człowieka jako organizm wyjątkowy (Módlmy się, żeby to nie była prawda - powiedziała wówczas pamiętnymi słowy pewna zacna wiktoriańska dama po opublikowaniu teorii darwina - a jeśli to prawda, módlmy się, żeby się to nie rozniosło). Jesteśmy tacy jacy jesteśmy dzięki genom. Geny będą długo po tym jak nas nie będzie. My umrzemy. Trzeba to zaakceptować. A to, że stanowimy "rolę podrzędną"? Absolutnie nie! Według mnie jesteśmy ważniejsi od naszych genów. Rozejrzyjcie się wokół. To gdzie teraz żyjemy to zasługa nas - ludzi? Czy samych genów?

Okazuje się, że wypchany memami człowiek nie posiada wolnej woli, jest automatem poruszanym przez wirusy umysłu, którymi się zakaził.


Tu już autor przesadza. W jaki sposób memy miałyby pozbawić człowieka wolnej woli (zakładając, że bez nich by go miał)? Oczywiście, że memy ograniczają naszą wolną wolę. Czynniki historyczne i patriotyczne. Czynniki biologiczne, wychowanie itp. itd. To wszystko to memy i to wszystko ma wpływ na decyzje które podejmujemy wszystko. W ten sposób możemy myśleć, że ogranicza nam to wolną wolę (bo po liceum idziemy na studiach, a po studiach idziemy do pracy - nie mamy tu wielkiego wyboru), ale absolutnie nie zabiera nam wolnej woli!

Precz z Bogiem, sami wiemy, co dobre
Nie wiemy. Jedynie nam się wydaje. Wielkie cięgi zebrałem od krytyków za zaliczenie w poczet ateistów Adolfa Hitlera. Podobno był katolikiem. (...) Czy wpisany gdzieś formalnie, czy nie — Hitler był ateistą, a chrześcijaństwo uważał za zakaźną chorobę porównywalną z syfilisem. Ubiegł zresztą tu Dawkinsa, który jest podobnego zdania. Obu panów łączy coś jeszcze — są „naprawiaczami” świata, a takim nigdy nie jest po drodze z Bogiem. Poprawiają świat po swojemu, zgodnie z własnym, „naukowym” rozumieniem tego, co złe i dobre. (...) Ich rewolucje kończą się zawsze milionami trupów, potwornymi nieszczęściami. Ludzie, odrzuciwszy Boga, przestają się liczyć z innymi ludźmi, ich genialny cel uświęca wszelkie środki. Robespierre, Marks, Lenin, Stalin, Hitler, Pol-Pot... Czy współczesny papież ateizmu również należy do owych „naprawiaczy” świata? Tak.


Got mit Wir! “I am now as before a Catholic and will always remain so.” ( Adolf Hitler, from John Toland [Pulitzer Prize winner], Adolf Hitler, New York: Anchor Publishing, 1992, p. 507. ) http://www.stephenjaygould.org/ctrl/quotes_hitler.html
O moralności już pisałem. Nie będę się powtarzał.
Nie dziwi mnie, że znaleziono tyle ateistów którzy mordowali innych ludzi. Jednak należy zaznaczyć, że nie robili tego w imię ateizmu! "Without religion, you would have good people doing good things and evil people doing evil things. But for good people to do evil things, that takes religion." - Steven Weinberg, zdobywca nagrody Nobla.
Nie znam przykładów aby ludzie robili złe rzeczy w imię ateizmu. Wystarczy jednak włączyć TV aby zobaczyć jak ludzie zabijają w imię takiej, a takiej religii. "My mamy rację, a nie wy!".
Do porównania Dawkinsa do Hitlera wrócę później.

I w tym zakresie Dawkins przypomina innego „naprawiacza” — Hitlera, który również chciał pokierować ewolucją i wyhodować rasę nadludzi. To podobieństwo nie powinno dziwić. Obaj panowie to darwiniści.


Warto tu powiedzieć, że autor jest kreacjonistą i już we wcześniejszym artykule próbował przeforsować pogląd, że faszyzm i marksizm jest wynikiem... teorii ewolucji. Teoria niby się klei. Według niej Hitler znając teorię ewolucji chciał pokierować nią aby stworzyć nadludzi. Ku temu miało służyć wymordowanie słabszych "ras".
Cytując za racjonalista.pl:
Hitlera zainspirowały antysemickie brednie niejakiego Lanza von Liebenfelsa, który był suspendowanym zakonnikiem i którego magnum opus nosił tytuł jak z Monty Pythona: Theozoology, Or The Account Of The Sodomite Apelings And The Divine Electron. Była to właściwie zwichrowana egzegeza biblijna, z napisaną na nowo historią ukrzyżowania, zawierająca także średniowieczny bestiariusz pełen przykładów kwiecistej wyobraźni Liebenfelsa.
Ponadto naziści umieścili podręczniki biologii ewolucyjnej na swoich listach książek wywrotowych przeznaczonych do spalenia, jak to jest ładnie zilustrowane tutaj, skąd dowiadujemy się, że w 1935 r. wytyczne nazistów w sprawie książek wywrotowych zawierały:
6. Schriften weltanschaulichen und lebenskundlichen Charakters, deren Inhalt die falsche naturwissenschaftliche Aufklärung eines primitiven Darwinismus und Monismus ist (Häckel).
Przetłumaczone, to zdanie brzmi:
Pisma natury filozoficznej i społecznej, których zawartość dotyczy fałszywego naświetlenia naukowego prymitywnego darwinizmu i monizmu (Häckel)
Dowody są więc rozstrzygające. Nazizmu nie inspirowała teoria ewolucji; w rzeczywistości wiele tekstów samego Hitlera było w tonie kreacjonistycznym. Naziści zniszczyli podręczniki ewolucji jako wywrotowe (tak jak dzisiejsi kreacjoniści byliby szczęśliwi, gdyby mogli to zrobić) i pogląd nazistów na biosferę był całkowicie sprzeczny z prawdziwą teorią ewolucji; ich durne poglądy na rasową „czystość" przez zakładanie monokultur są samą antytezą prawdziwej myśli ewolucyjnej, która polega na genetycznej różnorodności.

Publiczna krytyka ateizmu powinna być karalna
Wierny swojej postawie papież ateizmu nie wartościuje memów — skoro odrzuca wszelką duchowość, odrzuca także dobro i zło.


Jaki związek ma duchowość z dobrem i złem? Odrzucam duchowość. Jednak przy tym wiem, że istnieje dobro i zło. Autor próbuje z całych sił stworzyć z Dawkinsa potwora (co było widać wcześniej, gdy porównywał go z Hitlerem).

Tylko że tak jak wirusy komputerowe uszkadzają i komputery, i użyteczne oprogramowanie, tak wirusy umysłu uszkadzają ludzkie zachowania.


Wirusy komputerowe nie uszkadzają komputerów. Po raz kolejny autor pokazuje brak jakiejkolwiek swojej wiedzy w dziedzinie nauki.

Dla komputerów stworzono programy antywirusowe. Szkoda, że nie ma takich dla ludzi. Ejże! Czy na pewno nie ma? (...) Jednym słowem, religia to program antywirusowy dla człowieka.


Mógłbym powiedzieć dokładnie na odwrót - to ateizm jest programem antywirusowym dla człowieka.
Religia wiąże ze sobą jeszcze większą ilość memów niż to z czym próbuje walczyć. Ateizm natomiast nakazuje myśleć - nie poddawać się woli innych. Myśleć samodzielnie!

Przedstawiając Boga jako wirusa umysłu, Dawkins bezczelnie wmawia nam, że białe jest czarne. Kontakt z Bogiem jest czysto duchową relacją dwóch osób. To jedyna aktywność człowieka wolna od memów.


Jest wręcz przeciwnie. Dogmaty, nieomylność papieża, pismo święte. Z tymi wszystkimi rzeczami nie wolno się sprzeczać! Przyjmując do siebie Boga tyle memów dostajesz w prezencie! :)

Oczywiście, że wolno ateizm krytykować. Krytyka jest bardzo naukowa. Jednak zarzuty przeciwko autorowi nie dotyczyły tego, że krytykował on ateizm. Krytyka dotyczyła jego artykułu. Wszystko można krytykować - skoro ateizm się krytykuje to również krytykować można artykuł katolickiego magazynku. Chciałbym też przypomnieć tutaj kilka spraw.
Po pierwsze z jakiegoś niepojętego dla mnie powodu istnieje w Polsce coś takiego jak "uraza uczuć religijnych". Jeśli zatem atakujecie to, że jakoby ateizm nie znosi krytyki to dlaczego nie walczycie o to, aby znieść ten bezsensowny przepis? Ilu z was się buntowało gdy artysta umieszcza prezerwatywy zamiast hostii w monstrancji?
Po drugie o ile za krytykę ateizmu nikt nie może zostać aresztowany, o tyle porównanie kogoś to Hitlera - już może. Przypomnę tu choćby wyrok w sprawie Alicji Tysiąc. Redaktor naczelny w Gościu Niedzielnym nazwał m.in. członków europejskiego trybunału praw człowieka hitlerowcami (bardzo po katolicku).

Dla światopoglądu naukowego najważniejsze jest formułowanie hipotez i ich eksperymentalna weryfikacja. Proponuję więc ateistom, aby zweryfikowali „hipotezę Boga” w sposób naukowy. Boga nie znajdziecie w świecie materialnym. Należy On do porządku duchowego. Jedynym sposobem poznania Go jest nawiązanie osobistej relacji. Dlatego odezwijcie się do Boga. Zaproście Go na rozmowę, poproście, aby dał wam się poznać. Jeśli Boga nie ma, nic nie stracicie. A jeśli jest?


Po chwili zastanowienia się postanowiłem się pomodlić. Raz, drugi, trzeci. Poszedłem też do kościoła. Bóg nie odpowiedział na moje pytania.
Amen.
Idźcie, ofiara skończona.

4 komentarze:

  1. A co jest jak ateiści piszą o katolikach? Też "urażają" delikatne uczucia katolików.. nie można nic napisać. Strach w Polsce cokolwiek napisać, bo pod sąd można pójść.

    Poza tym: "Ludziom wykształconym religia nie jest potrzebna" :)

    to dobre.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli mamy papieża ateistę, to może utworzymy jakiś prężny związek wyznaniowy?;-)
    W "Znakach czasu" jest dużo więcej takich bzdur i zapewne pojawi się ich jeszcze więcej;-(

    OdpowiedzUsuń
  3. Pokrzepia mnie wiedza, że są osoby, które przeciwstawiają się bzdurom, jakie wyspisują ludzie pokroju autora artykułu z Znaków Czasu.

    Myślę, że byliśmy do tej pory zbyt pobłażliwi dlatego tego typu ludzi. Ludzi, których głownymi argumentami są błędy logiczne, zaczynając od ad ignorantiam po ad hominem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Drobna polemika - z tymi genami i organizmami żywymi wiadomo dość dokładnie, kto był pierwszy - NIKT. Tzn. życie z definicji występuje tam, gdzie geny. Bez genów nie ma życia, a bez życia - genów. Geny nie mogą występować "samodzielnie" tak, jak informacja o spadku cen ropy nie może występować bez cen ropy.
    Poza tym zasadniczo się zgadzam. Argument o "amodelarzu" jest świetny :)

    OdpowiedzUsuń